niedziela, 22 maja 2016

Latające Psy Poznań 2016

Zapisanie się na poznańskie zawody Latających Psów już na etapie samego pomysłu było czystym szaleństwem. Jechaliśmy zupełnie nieprzygotowani i przerażeni (no, właściwie pies przerażony nie był ;) ). Za mało czasu, zbyt małe obycie z tym sportem..
Na miejscu okazało się, że nawet pogoda nie jest dla mnie łaskawa. Wiał silny wiatr, z którym nie mogłam sobie poradzić. Przeszlo mi nawet przez myśl, żeby nie podejść do rejestracji..
Ale, co tam! Jako 4 team nie mieliśmy jeszcze dużej widowni (czyt. nie obawiałam się aż tak dużej kompromitacji).
W pakiecie startowym super-czaderska kamizelka, dzięki której zupełnie nie zamarzłam, kubek i coś a'la frisbee, z którego przy czasie skorzysta Aza. Zje go prawdopodobnie po 3 minutach.
Na rozgrzewkę kilka rzutów gdzieś na polu treningowym. No, nie szło. Dysk latał tam, gdzie chciał. Pies też latał gdzie chciał. Wąchał, wąchal, to tu, to tam. Katastrofa gwarantowana ;) Kiedy już czucie w zmarzniętych palcach zanikało przyszła nasza pora.
Z glośników rozległo się "Klaudia i Tobi"-to idziemy. Uf, dwa wdechy. Patrzę-pies zaczyna mnie obiegać. Jest! Skupił się i chce pobiegać za dyskiem. Zostałam tylko ja i pies oraz namalowane linie. Nic więcej w tym momencie nie istniało. Pierwszy rzut, ładny. Ale pies nie poszedł na 100% i nie złapal. Trudno. Rzut drugi i... jest! Mamy pierwsze punkty!


Dysk w pysku ale nagle.. hmm.. no stał sobie tam obok człowiek, wypadało sie przywitać.. więc pies podbiegł do pani sędziny, obwąchał. "Cały Tobi". Żeby uratować jakoś sytuację i wyjść z twarzą pobiegłam po dysk i przy okazji po psa. Razem wróciliśmy na linię rzutów. Rzut trzeci-duuuuuma! Pięknie złapane, strefa 3, pole bonusowe. Wspaniale!


Zostało 10 sekund. Chcąc otrzymać 5 dodatkowych punktów pies powinien zostać przed linią rzutów. Można było jednak uzyskac 13 rzucając w pole bonusowe. Moja myśl-i tak nie wygramy, więc warto zaryzykować. Rzut kompletnie nie udany, prawie w widownię. To przez ten stres.. ;)


Nie zmienia to faktu, że pękałam z dumy! Pies się starał, błędów ogrom (patrząc na filmik po zawodach złapałam się za głowę, ile błędow popełnilam! teraz zrobiłabym kilka rzeczy zupełnie inaczej) z mojej strony ale ZACHWYT! No i połknęłam tego bakcyla. Zeszłam z pola i pierwszą moją myslą był WROCŁAW


Taktyka w głowie. Kilka treningów i może pójdzie już lepiej? ;) Mam taką nadzieję. A dla Was kilka fotek od niezawodnej (jak sama mówi) Ewy Kaczmarek! Na facebook'u Ewa Kaczmarek Fotografia. 


Obiecany niektórym filmik z powodów technicznych do zobaczenia od jutra!

2 komentarze:

  1. Warunki były tragiczne w porównaniu do soboty :) Super wam poszło :P Trening czyni mistrza :P U mnie są już plany na Poznań w przyszłym roku :P 3mam kciuki za Wrocek :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby poszło jeszcze lepiej! :)

    OdpowiedzUsuń